Delikatne. Finezyjne i plastyczne. Często niewiarygodnie szybkie i zwinne. Na podporach tworzą piękne kształty. Nadają zupełnie nową formę architekturze, zmieniając ją, ukrywając niedoskonałości lub podkreślając jej walory. Słyszeliśmy o nich wiele złego, że niszczą elewacje, są sprawcami wilgoci w domu. Zdecydowanie niesłusznie! Czas przywrócić im dobre imię i zaprosić do swojego ogrodu tej jesieni. Mowa o…PNĄCZACH.
Projektując czy urządzając kolejny ogród dziękuję naturze, że wymyśliła tak fantastyczne rośliny. Mogą osłaniać od wiatru, słońca, kurzu, mając dużą masę zieleni produkują dużo tlenu. Są tak żywotne, że zanim cały ogród stanie się „dorosły” i dojrzały, a posadzone mniejsze rośliny osiągną pożądaną wysokość, pnącza, które rosną znacznie szybciej przyciągną wzrok i tworząc wyśmienity efekt. W jeden sezon pokryją całe ogrodzenie czyniąc je „żywym”, zasłonią niekorzystny widok lub po prostu będą wspaniałym tłem dla kompozycji roślinnych. Nieoceniona jest rdestówka znana też jako fallopia, która wspinając się za pomocą wąsów czepnych w ciągu jednego roku potrafi urosnąć nawet 6 metrów!
Jak wielkie zawsze było znaczenie roślin pnących świadczą najstarsze ryciny pochodzące z Egiptu, gdzie sadzono winorośl przy podcieniach. Pnącza te były ogromnie cenione ze wzglądu na aromatyczne owoce i cień jakiego w tej szerokości geograficznej zawsze brakowało. Bluszcz w starożytnej Grecji był symbolem boga drzew Dionizosa. Bogaci grecy cenili bujne ogrody. Sadzili również pięknie kwitnące i pachnące wiciokrzewy(Lonicera), powoje, dziki groch. W rzymskich ogrodach natomiast budowano pergole i obsadzano je przepięknymi różami, winoroślą i bluszczami.
Bluszcze, choć niezmienne kolorystycznie zawsze zielone nawet zimą stanowią niebanalną ozdobę ogrodu – bo jako jedyne nie gubią pięknych, skórzastych liści.
Dekoracyjne liście w sezonie mają również wiciokrzewy: japoński, zaostrzony i Henriego oraz różowo-biało-zielone – aktinidia pstrolistna.
Moim faworytem jesiennym jest jednak winobluszcz pięciolistkowy (Parthenocissus quinquefolia) lub jego odmiana ‘Murorum’ jak sama nazwa wskazuje wspinająca się bez problemu w zawrotnym tempie po każdej elewacji czy ogrodzeniu. Warto też mieć winobluszcz trójklapowy ‘Veitchi’ Wszystkie winobluszcze zjawiskowo przebarwiają się na czerwono-szkarłatnie – karminowo i pomarańczowo. Winorośl japońska(Vitis coignetiae) – też czempionka dorastająca rocznie do 4 metrów pyszni się czerwonym kolorem liści a żółtym roztaczająca przepiękny zapach niczym rezeda winorośl pachnąca(Vitis riparia)
Rzadko kto wie, że pnącza mogą tworzyć gęste kołderki pod koronami drzew, gdzie nie chcą rosnąć inne rośliny. Jeżeli mamy ogród leśny – to idealne rozwiązanie. Wspinają się też po pniach wysokich drzew dodatkowo je urozmaicając. Bajkowo prezentują sie wysokie sosny obrośnięte jesiennie przebarwionym winobluszczem, cytrynowym chmielem(Humulus)(fot)lub ozdobione hortensją pnącą(Hydrangea anomala subsp.petiolaris) jak wykwintną biżuterią.
Podziwiane przez nas glicynie(Wisteria floribunda) ze swoimi wiszącymi, długimi wrzosowymi kwiatostanami przepięknie wyglądają na konstrukcjach – pergolach czy trejażach. Mogą tworzyć kwitnące, ażurowe ściany, przejścia, łuki czy altany. Oczywiście niezastąpione są sprawdzone odmiany róż, jak czerwona, obficie i długo kwitnąca ‘Sympathie’ czy delikatnie różowa, powtarzająca kwitnienie ‘NewDawn’.
Przy tarasach, w miejscach, gdzie najczęściej odpoczywamy czy spotykamy się z przyjaciółmi, urządzamy przyjęcia dobrze jest posadzić pnącza pachnące – kapryfolium(Lonicera), powojniki bujnie kwitną- zarówno odmiany wielkokwiatowe jak drobniejsze odmiany botaniczne o kwiatach w kształcie dzwonków bujnie kwitnące nawet do października.
Większość pnączy kocha słońce i kwitną obficie kiedy są w nim skąpane przez cały dzień, jednak jest kilka gatunków które chętnie żyją w cieniu drzew lub na północnych ścianach budynków. Na przykład hortensja pnąca, dzikie kapryfolium, powojnik górski czy kokornak (Aristolochia macrophylla) o gigantycznych mięsistych liściach.
Pnącza zachowują się jak jedwabne apaszki na naszych szyjach – w budynkach utrzymują chłód w lecie, a ciepło w zimie. Ponadto tłumią hałas, a także chronią elewacje budynków przed wilgocią. Zła sława bluszczu bierze się stąd, że posiada korzenie przybyszowe, które mogą wniknąć w stare, zniszczone fasady budynków i powodować ich pękanie. Zadbanym elewacjom nic nie grozi.
Uwielbiam wszystkie pnącza – te co sie płożą, wspinają i wiszą. Nie wyobrażam sobie bez nich żadnego ogrodu – stylizowanego czy nowoczesnego. Dają tyle możliwości zastosowań. Właściwie z samych pnączy można by urządzić wyjątkowe miejsce. Dzięki nim ogród jest trójwymiarowy, bujny i „puchaty”. Można nimi czarować i dokonywać rzeczy niemożliwych – powiększać optycznie wnętrza ogrodowe, oszukiwać czas nawet w całkiem młodziutkich ogrodach. Odpowiednio posadzone dodają lekkości i klasy. Ave pnącza!